Forum Forum studentów Szkoły Zarządzania UŚ Strona Główna Forum studentów Szkoły Zarządzania UŚ
Dla Studentów Szkoły Zarządzania
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Życie przedszkolaka...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum studentów Szkoły Zarządzania UŚ Strona Główna -> Humor
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hevo
Nadzorca
Nadzorca



Dołączył: 14 Sty 2007
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:07, 22 Mar 2007    Temat postu: Życie przedszkolaka...

Dość stare, ale może jeszcze ktoś nie zna Very Happy

"Wydaje Ci sie, ze zycie przedszkolaka jest beztroskie? Jestes w duzym bledzie...

Dzien pierwszy
..dzisiaj znów mama zaprowadzila mnie do przedszkola, chociaz cala droge usiala mnie ciagnac. Czy ci dorosli naprawde nie moga zrozumiec, ze czlowiek czasami pragnie odpoczac od tego wrzasku i ciezkiej harówki. Na przyklad wczoraj przez caly dzien robilismy bloto na podwórku, przez co dzisiaj czulem sie wykonczony. Ba, ale co to kogo obchodzi. Jak sie ma prawie piec lat to juz sie jest powaznym czlowiekiem, a starzy traktuja mnie ciagle jak dzieciaka. Jak sikam w majtki to wcale nie znaczy ze jestem dziecko! Po prostu czasami nie zdaze dobiec do kibla. No ale dosyc tych narzekan. Nie bylo ostatecznie tak zle, najpierw z mlodym Galazka rzucalismy klockami w dziewczyny. Ten kto trafil w glowe dostawal premie. Wygralbym, ale te glupie dziewuchy w ogóle nie znaja sie na sporcie: od razu polecialy na skarge do pani. Cale szczescie ze zaraz szlismy na obiad, bo w tym kacie chyba bym z nudów umarl. Po obiedzie pani pokazala nam alfabet. No zajebista sprawa!! Mozna sobie wszystko zapisac i potem nic nie trzeba pamietac. W praktyce jednak okazalo sie ze wcale nie jest to takie genialne. Pani pokazala nam litere to ja sobie zapisalem, no a skoro zapisalem to moglem ja zapomniec, tyle tylko ze jak juz zapomnialem to nie wiedzialem co zapisalem. Popieprzone to wszystko...

Dzien drugi
..wczoraj mama znów zawiozla mnie w wózku do przedszkola. Dobra by z niej byla baba, tylko ma slabe przyspieszenie pod górke. Mlody Galazka sie chwali, ze jego mama jak sie spieszy, to wyprzedza nawet rowerowców. Co tam. Gruby Artur ma jeszcze gorzej. On juz musi chodzic do przedszkola piechota. Gruby Artur jest zreszta calkiem glupi. Przez cale dnie nic nie robi tylko zaglada dziewczynom pod sukienki. Naprawde nie wiem, co w tym ciekawego. Jak kiedys zajrzalem cioci Basi to zobaczylem tylko majtki. A pod nie juz nie zagladalem. Zreszta jak kiedys wujek Bogus próbowal zajrzec to dostal od cioci po pysku. Tata mówi ze jak sie ludzie bija to zawsze chodzi o pieniadze. Dziwne miejsce na przechowywanie portfela. No dobra, musze konczyc bo idzie pani, zeby zabrac mnie z kata...

Dzien trzeci
..i znowu siedze w przedszkolu jak ten palant, a za oknem sliczna pogoda.
Juz bym tak nie narzekal, zeby chociaz pani pozwolila nam na 5 minut wyjsc, ale NIE!!! Na podwórku jest bloto i sie utaplamy. Mnie sie do tej pory zdawalo ze to zaleta. Mieszac bloto moge godzinami, chyba politykiem zostane bo ostatnio slyszalem jak ktos mówil, ze cala ta polityka to niezle bloto. Politykiem to bym chcial zostac jeszcze z jednego powodu. Mama mówila, ze oni caly dzien nic nie robia tylko pierdza w stolek, a maja z tego kupe forsy. Jako ze ostatnio moje kieszonkowe uleglo nadspodziewanemu zamrozeniu z okazji wylania do kibla mamy perfum zeby z butelki zrobic psiukawke, postanowilem z chlopakami troche podreperowac swój budzet. Mlody Galazka przyniósl stolek, Gruby Artur i ja objedlismy sie fasolówy i umówilismy sie u Grzesia Klapidupy. Pierdzielismy w ten stolek caly dzien, a jedyne cosmy zarobili, to Gruby Artur w tylek od swojej mamy bo tak sie nadal ze walnal baka z kleksem. Forsy tez zadnej nie dostalismy, tylko Grzesio przez tydzien musial wietrzyc pokój bo sie tam wejsc nie dalo. To chyba jednak tylko politycy tak potrafia. My mamy jeszcze za malo wprawy. Swoja droga to w tym sejmie musi byc niezly smród, jak tyle polityków w jednym miejscu. Zreszta co jakis czas slychac ze jest jakas
smierdzaca sprawa i ze rozszedl sie smród. Sie chlopaki poswiecaja....
No dobra, dosc tego lezakowania, trzeba sie troche pobawic...

Dzien czwarty
Zycie mlodego czlowieka jest naprawde ciezkie. Zawsze mozna dostac wtylek, nawet jak sie jest niewinnym. Inna sprawa ze troche winny bylem, ale to
Byl nieszczesliwy zbieg okolicznosci. Bylo to tak: tata byl w pracy a mama
> wyszla gdzies po zakupy. Przyszedl do mnie mlody Galazka, Gruby Artur i Maniek zwany Letkim (zupelnie nie wiem dlaczego). Bawilismy sie w kuchni w faraona, i mielismy zrobic mumie. Nikt nie chcial sie zglosic wiec wybralismy na mumie Manka. Maniek nie protestowal, bo on jeszcze nie bardzo umie mówic. Owijalismy go tasma samoprzylepna, az tu nagle, gdy juz bylismy w polowie Maniek zaczal sie drzec "mamatijakupaja". Mówil to zawsze wtedy kiedy chcial kupe, no to go zaczelismy rozwijac. Tyle ze ta tasma jakos nie bardzo chciala go puscic. Galazka wymyslil, ze skoro nie mozemy uwolnic go calego to chociaz rozkleimy mu spodnie i zaniesiemy do kibla zeby zrobil swoje. Tyle, ze jak juz zdjalem Mankowi gacie to on nagle zaczal. Nie zdazylibysmy go doniesc do kibla wiec wstawilismy go do zlewu. Ja zlapalem za szklanke i podstawilem ja przed niego zeby nie zasikal mamie garnków a Gruby Artur lapal klocki. No i pech chcial, ze jeden mu wypadl i wlecial wprost do grochówki która stala na kuchni. Próbowalismy go wylowic sitkiem do herbaty, ale sie nie udalo, chyba sie rozpuscil. Myslalem ze to bedzie najgorsze, ale nie, tata zjadl i nawet sie nie skrzywil. Wkurzyl sie o co innego: Artur po wszystkim wytarl rece w scierke. Nie wiedzialem co z nia zrobic wiec wrzucilem ja do kibla i spuscilem wode. Wtym momencie sedes zamienil sie w wulkan. Chcialem go troche przetkac,
najpierw reka, potem szczoteczka do zebów mamy, ale nic nie pomoglo. No to nawrzucalismy tam papieru zeby nie bylo widac scierki i wrócilismy do kuchni pelni nadziei ze tata i mama nic nie zauwaza. Niestety, cud sie nie
zdarzyl. Nastepnym razem zaczne od pochowania mamie i tacie wszystkich pasków do spodni...

Dzien piaty
Dzis od samego rana postanowilem byc dobrym czlowiekiem. Chcialem zrobic cos dla ludzkosci. Jako ze najblizsza ludzkosc to moja mama i tata, postanowilem im zrobic sniadanie. Kroic chleba jeszcze nie umiem, do patelni nie dosiegam, ale cos jednak zrobic trzeba. Pogrzebalem w szafkach i znalazlem kisiel malinowy. Nie bardzo wiedzialem jak sie to robi wiec polecialem do mlodego Galazki, bo ten kujon juz sie troche nauczyl czytac i mógl przeczytac instrukcje. Okazalo sie ze wystarczy do kubka wsypac trzy czubate lyzki cukru i to co jest w torebce, a potem zalac wrzaca woda. Z woda bym sobie poradzil, ale przekopalem caly dom i okazalo sie ze nigdzie nie maani jednej czubatej lyzki. Inna sprawa ze ja nawet nie wiem jak taka czubata lyzka wyglada, wiec dalem sobie spokój. Swoja dobroc przenioslem na obiad. Chcialem troche pomóc mamie. Mama powiedziala ze na obiad beda ryby i moge jej pomagac obtaczac te ryby w mace. Wszystko szlo super dopóki nie wrócil z pracy tata. Strasznie sie gdzies spieszyl i powiedzial ze jesc nie bedzie. To po to ja sie tak dla tej ludzkosci mecze? Ze zlosci az mi lzy naplynely do oczu i zakrecilo mnie w nosie. Tata wlasnie podszedl w swoim nowym garniturze zeby pozegnac sie z mama, a ja w tym momencie kichnalem: prosto w talerz z maka! Chyba pobilem rekord szybkosci w zamykaniu sie w lazience, bo tato ostatnio to cos nerwowy, a jak sie zdenerwuje to bardzo szybko biega. No cóz, nie oplaca sie poswiecac, nikt tego nie ceni...

Dzien szósty
Chyba musze zmienic swój stosunek do Grubego Artura. Okazal sie bardzo madrym czlowiekiem. Zaczelo sie od tego jak mlodemu Galazce zaklinowalo sie gówno w tylku. Siedzial w kiblu z pól godziny i gdyby mu mama nie pomogla widelcem to chyba by tam siedzial do smierci. No wlasnie, teraz juz wiem jak wyglada usrana smierc o której tyle sie slyszy od doroslych. Tak mi sie wydaje ze to musi byc straszna choroba i duzo ludzi na nia zapada. Kiedys jak mi sie udalo spinaczem otworzyc taty biurko to nawet widzialem kasete na której chyba byly sfilmowane przypadki tej choroby, bo na okladce byly jakies panie z tak porozciaganymi otworami w tylkach, ze to co Galazka zrobil to byl maly pikus w porównaniu z tym co one musialy przejsc. Nawet pamietam nazwe lacinska tej choroby, bo byla nadrukowana na kasecie: Anale Perwersjum czy jakos tak. Co jeszcze zauwazylem na tej kasecie to to, ze tym paniom poodpadaly siurki. Jak powiedzialem o tym Galazce to sie troche przestraszyl, ale kolektywnie sprawdzilismy czy jemu to grozi i okazalo sie ze jemu trzyma sie dosyc mocno. W kazdym razie mielismy go co tydzien kontrolowac. To byla tajemnica, ale w jakis sposób dowiedzial sie o tym Gruby Artur. Zaczal sie z nas smiac swinia jedna, i powiedzial ze dziewczyny bez siurków sie RODZA!!! Zaczelismy mu tlumaczyc ze jest glupi, bo jakby mialy wtedy sikac, ale potem przypomnialem sobie ze i Baska Smalec i Jolka z jednym zebem i nawet ta ruda Mariola jak sikaja do piaskownicy to kucaja. Kurde frans, faktycznie z nimi cos jest nie tak. Poszlismy z mlodym Galazka do Baski Smalec i kategorycznie zazadalismy zeby pokazala nam siurka. Faktycznie, zamiast niego miala tylko jakas szparke. No prosze, czlowiek cale zycie sie uczy, a glupi umiera...

Dzien siódmy
Dzis dowiedzialem sie o sobie bardzo niemilej rzeczy. A wszystko przez Grzesia Klapidupe, Grubego Artura i mojego tate, ale od poczatku. Dzis po obiedzie przylecial do mnie Grzesio i zaczal mi opowiadac co mu sie przytrafilo. Bawil sie z chlopakami w chowanego i w naglym przyplywie geniuszu schowal sie do skrzynki na piasek przed klatka, wtedy zobaczyl przez szpare jak do skrzynki podeszlo trzech panów w dresach, wygodnie sobie na niej usiedli i zaczeli cos popijac. Grzesio przez nich przesiedzial w skrzyni trzy godziny, ale nie zaluje, bo dowiedzial sie bardzo ciekawych rzeczy i poznal pare fajnych przeklenstw. Opowiedzial mi wszystko i musze przyznac ze jedna rzecz mnie bardzo zainteresowala. Podobno kazda dziewczyna ma przy sobie kakao tylko nie kazdemu daje. Byc moze Grzesio cos przekrecil,ale jak sie go wypytywalem to przysiegal ze tak wlasnie powiedzieli. A faceci byli na pewno bardzo madrzy bo byli calkiem lysi, a mama mówi ze jak komus wychodza wlosy to musi byc bardzo madry. Interesowalo mnie to dlatego ze strasznie lubie kakao, wiec jakbym je od jakiejs dziewczyny wycyganil to by bylo fajnie. Tyle ze najwyrazniej te dziewuchy to straszne sknery. Myslalem, myslalem, az w koncu
wymyslilem, ze spytam o rade Grubego Artura. On z wszystkich chlopaków najlepiej zna sie na kobietach. Gruby Artur powiedzial mi, ze jak chce cos od dziewczyny to musze byc kurtularny i powiedziec jej jakis kontplement. Nie bardzo wiedzialem co to znaczy wiec Arturo wyjasnil ze po prostu trzeba je prosic i zawsze mówic ze cos maja ladne. Nie bardzo mi to pasowalo, ale w koncu Gruby Artur to fachowiec; to on pierwszy odkryl ze dziewczyny nie maja siurków. Pamietajac o wskazówkach przystapilem do dzialania. Akurat w poblizu nie bylo zadnej innej dziewczyny jak tylko siostra mlodego Galazki. Wprawdzie jest juz stara bo konczy gimnazjum, ale kiedy byla mloda to byla z niej calkiem niezla laska, widzialem ja na zdjeciach. Ulozylem sobie przemowe i podszedlem do niej. Pamietajac nauki Grubego Artura powiedzialem, ze slyszalem ze ma ladne kakao i czy moglaby mnie poczestowac. No i klops, nie podzielila sie, franca jedna. Jeszcze mnie tak zwymyslala, ze gdybym to powtórzyl to do konca zycia nie obejrzalbym dobranocki. No i na koniec powiedziala ze jestem zboczony: to juz mnie troche ubodlo! Jak poszedlem z reklamacjami do Artura, to on stwierdzil ze miala racje, przeciez kakao jest mdle, jest na nim korzuch no i wogóle jest do kitu. Wtedy sobie uswiadomilem ze nie znam nikogo kto lubilby kakao. No i masz. Faktycznie jestem zboczony. Slyszalem ze to mozna leczyc, tylko nie wiem gdzie. Postanowilem porozmawiac z tata: w koncu jest lekarzem i powinien wiedziec takie rzeczy. Tyle, ze jak spytalem go gdzie moge sie wyleczyc ze zboczenia, to najpierw zrobil oczy wielkie jak cycki cioci Basi, a potem posadzil na stole i zaczal opowiadac jakies koszmarne bzdety o pszczólkach i kwiatkach, o tym ze jak sie ludzie caluja to sie kochaja i odwrotnie i tym podobne swinstwa których az sie sluchac nie dalo. Doszedlem do wniosku ze tata jest bardziej zboczony niz ja, a skoro on sie z tego nie leczy, a wrecz przeciwnie, jeszcze leczy innych, to i ja nie musze sie martwic. Chociaz, jesli to dziedziczne, a tata o tym nie wie to moze musze go uswiadomic? Nie wiem, musze to sobie jeszcze przemyslec..."

btw to jest mój setny post Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czarodziejka
Kierownik
Kierownik



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice/Bytom

PostWysłany: Pią 1:05, 23 Mar 2007    Temat postu:

To tak jak u mnie Razz

Tekst <ok>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka
Nadzorca
Nadzorca



Dołączył: 26 Sty 2007
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: :)
Płeć: Studentka

PostWysłany: Pią 9:55, 23 Mar 2007    Temat postu:

hi hi hi a mi sie najbardziej podoba z pamietnika policjanta:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum studentów Szkoły Zarządzania UŚ Strona Główna -> Humor
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin